Są chwile, które warto spędzić w dobrym miejscu pośród ciekawych ludzi. Choć wydawać by się mogło, że dziś teatr jest passe, to jednak są jeszcze ludzie, którzy chcą się tym zajmować.
O Teatrze ITP
Recenzowany przeze mnie Spektakl pt. „Moria” wpisuje się w działalność KULowskiego Teatru ITP. Grupa powstała na wiosnę 2001 roku. Wtedy to studenci polonistyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, prowadzeni przez kolegę ze studiów – ks. Mariusza Lacha, zaprosili kilku znajomych i wystawili wspólnie „Perłę”: parafrazę biblijnej przypowieści o kupcu, poszukującym pięknych pereł. Rzecz miała miejsce w czasie festiwalu kultury studenckiej „Kulturalia” (25 IV 2001), a dobre przyjęcie zgotowane przez publiczność zachęciło Teatr do dalszej pracy.[1]
Spektakl „Moria” miał swoją premierę 28 XI 2014 roku. Autorem scenariusza jest Marcin Wąsowski, muzyki Michał Iwanek zaś przygotowaniem wokalnym zajęła się Urszula Kasprzak-Wąsowska. Za choreografię odpowiedzialna była Justyna Kociuba, za scenografię i projekty plastyczne Marta Zbańska, kostiumy projektowała Barbara Wesołowska. Nad całością czuwał i reżyserował ks. Mariusz Lach sdb.[2]
Przedstawienie odbyło się w marcu 2015 roku w małej Sali widowiskowej Starego Gmachu KUL. Spotkał się z dużym zainteresowaniem widowni, która wypełniła salę.
Pomysł na scenariusz
Pierwowzorem literackim widowiska jest biblijna opowieść o Abrahamie i jego wędrówce – jako Ojca Wiary – do Ziemi Obiecanej. Opowieść rozgrywa się w cieniu ofiary Izaaka. Jest to motyw znany w naszej kulturze judeo-chrześcijańskiej. Wybór tematyki spektaklu w pełni wpisuje się w działalność Teatru ITP. W jego repertuarze są bowiem sztuki nawiązujące do biblijnych opowieści (np. „Wesele Dawida”, „Józef”), czy klasyki literatury religijnej czy światowej („Odyseja”).
Scenariusz nie stanowi wiernego przekazu historii Abrahama. Zawiera czytelne odwołania do biblijnych tekstów. Osią konfliktu dramatycznego stanowi spotkanie ludu Izraela, który opłakuje śmierć swego Ojca. Abraham nie wszystkim jawi się jako wielki mąż stanu. To człowiek, o którym różni ludzie mają często odmienne zdania. Wspomnienia, które rozgrywają się w kontekście podziału majątku po pogrzebie patriarchy, są okazją do spojrzenia na zmarłego z różnych stron. „Widz poznaje głównych bohaterów przedstawienia czyli Izaaka oraz Izmaela. Fabuła opiera się na wspomnieniach tych dwóch synów Abrahama. Izmael patrzy na swego ojca jak na wielkiego bohatera, Izaak zaś ciągle nie może zapomnieć matki – Sary, która nie mogła nigdy wybaczyć mężowi, że ten planował zabić swego syna.”[3]
Przyjęta konwencja, problem i narracja
Konwencja spektaklu kieruje widza z jednej strony do czasów starotestamentalnych wydarzeń jak i współczesności. Kostiumy aktorów są na wskroś współczesne. Dopiero momenty wspomnień o Abrahamie i jego dziejach przenoszą widza w inny czas. Wrażenie potęguje wschodnia muzyka i częste partie solowo-zespołowe utrzymane nieco w klimacie musicalu. Akcja nie jest sztampowa i przyznać trzeba, że trzyma w napięciu. Sceny dobrze ze sobą powiązane. Aktorzy (ok. 15 osób) nie wydają się płascy, bez wyrazu, ale przeciwnie – każdy z nich przedstawia inne emocje, styl zachowania, charakter. Dostrzec można aktywne uczestniczenie każdego z nich. Nie można dostrzec wyraźnego podziału na… aktorów drugoplanowych. Widz podczas spektaklu może zobaczyć niemal każdego aktora w roli…pierwszoplanowej. Przywoływany w opowieściach Abraham i Sara – odgrywani są bowiem przez kolejnych artystów. Ten zabieg miał ułatwić widzowi zrozumienie jak różne spojrzenie na Ojca Wiary mieli żydzi. To ciekawe z punktu socjologicznego. Studium społeczeństwa, które reprezentuje niekiedy skrajnie różne spojrzenie na swojego przywódcę.
Z tego powodu Teatr ITP wydaje się prowokować widza do postawienia sobie pytań o jego spojrzenie na historię Abrahama – postaci, która niekoniecznie jest przedstawiona w sposób hagiograficzny. Aktorzy wzbudzają sympatię widza. Reprezentują wiele typów urody i kształtu ciała. Mimika, granie ciałem doskonale oddaje emocje. Umiejętności aktorów wskazują na ich doskonałe przygotowanie. To ważne biorąc pod uwagę fakt, że wielu z nich to początkujący i niezwiązani z profesjonalną sceną. W moim odbiorze Teatr ITP nie można nazwać amatorskim. Widać, że aktorzy lubią to co robią. Także rozmowy kuluarowe pozwalają ocenić, że teatr jest dla nich przygodą życia.
Narracja nie jest utrzymana w jednym stylu. Miejscami liryczna (np. opłakiwanie zmarłego), jak i dramatyczna (np. spalenie Sodomy i Gomory) a także komiczna, gdy pojawia się „Faraon ze swoją świtą, jakby przeniesiony nagle z hawajskiej plaży, oraz Bóg przybywający pod postacią trzech niby aniołów płynnie ale i zabawnie posługujących się łaciną.”[4]
Scenografia
Scenografia choć pełna prostoty wpisuje się doskonale w spektakl (np. namioty, które w oczywisty sposób przypominają o wędrówce do Ziemi Kaanan). Niezwykle ważną funkcję stanowią stroje i rekwizyty. Aktorzy „wyruszając w drogę” wraz z Abrahamem przywdziewają z przyniesionych nagle na scenę walizek stroje przypominające te biblijne. Wspomniane walizki pełnią rolę ważnego symbolu – zaufania Bogu i jego woli, gotowości do wyruszenia w podróż życia. Dekoracje nie odwracają uwagi od aktorów. Wspomniana wyżej zamiana ról wymaga także przekazania stroju – płaszcza i kapelusza, który „przechodzi” pomiędzy głównymi bohaterami opowieści. Staje się on znakiem. Odziedziczony przez synów Abrahama, który w spadku przekazał tylko swoje ubranie, niejako sugerując, że potomni mają wyruszyć w tę samą wędrówkę jak on. Co zresztą ma miejsce w fabule przedstawienia.
Oświetlenie i dźwięk
Kolejnym elementem spektaklu jest oświetlenie, które pomaga skupić uwagę widza na istotnych częściach fabuły. Nie jest nachalne, delikatnie podkreśla fakturę dekoracji. Reżyser operuje kolorami – od żółtego przez zielony i niebieski po czerwony w scenach najbardziej dynamicznych. Współgra ono z dialogami odpowiednio kształtując emocje widza. Dźwięki, które pojawiają się w sztuce nie są odtwarzane. To kroki, klaskanie, uderzanie o podłogę, stukot butów, przesuwanie przedmiotów, szelest strojów czy furkot latawców. Pojawiają się także brzmienia prostych instrumentów jak dzwoneczki.
Muzyka
Muzyka w sztuce pełni integralną funkcję. Utrzymana w klimacie fabuły, z mocnymi akcentami wschodnimi. Nie jest natarczywa. Jak się okazuje Teatr ITP wypracował swój indywidualny styl. Widz nie czuje się zaskoczony. Przeciwnie – dobrze odnajduje się w doskonale przygotowanych aranżacjach i piosenkach, które wpływają pozytywnie na dynamikę całego przedstawienia. Tematowi śpiewów i piosenek warto poświęcić kilka zdań. Nie są one banalne. Współgrają z akcją. Piosenki nie są nadużywane przez co widz nie ma wrażenia uczestniczenia w stricte musicalu. Piosenki podkreślają momenty zwrotne akcji. Są niejako odpowiedzią aktorów, zapraszając widzów do ponucenia wraz z nimi. Co trzeba podkreślić – utwory mają głębokie słowa, poetyckie odniesienia łatwo zapadają w pamięć. W finałowej scenie piosenkę śpiewało wiele osób z widowni. Wydaje się to przysłowiowym „trafieniem w dziesiątkę”. Wszak muzyka i śpiew jest pierwotnie elementem najbliższym człowiekowi. Pra-sztuką.
ITP bliski widzowi
Aktorzy nie stwarzają dystansu między sobą a widzami. Zapraszają ich aby i oni „stanęli na scenie”. Widz ma wrażenie, że ta mała uczelniana „trupa teatralna” chce zaprosić widza do pomocy, zaangażować. Interesującą jest już pierwsza scena sztuki, kiedy to aktorzy odgrywając swoje role wychodzą na scenę przez salę publiczności.
Podsumowanie
Mam wrażenie, że Teatr ITP ma stałych widzów, którzy wiernie uczestniczą w ich przedsięwzięciach. Wraz ze mną były osoby, które po raz pierwszy spotkały się z ich działalnością. Były pod ogromnym wrażeniem, nie spodziewając się, że sztuka teatralna może być tak porywająca. Sądzę, że Teatr ITP, wpisał się już na stałe w promocję KUL jako Uniwersytetu przyjaznego ludziom wrażliwym, poszukującym miejsca dla rozwoju swoich pasji i zainteresowań. Według powszechnej opinii sztuka teatralna jest w dzisiejszej kulturze passe. Nasz uczelniany teatr pokazuje jednak, że można pięknie opowiadać historie bliskie każdemu wierzącemu, ale i poszukującemu swej drogi.
Poza niewątpliwymi walorami artystycznymi „Moria” jest moralitetem, który nie męczy i nie…moralizuje. Jest radosnym spojrzeniem na temat powołania, więzów rodzinnych czy narodowych. Uczy przyjęcia trudnej woli Bożej i akceptację odmienności wiary innych. Mnie osobiście zapadł w pamięć dialog między jednym z bohaterów a Aniołem zagłady, który spytany o to jak rozumieć zniszczenie Sodomy i Gomory odpowiada „Spójrz na to z innej perspektywy”. „Ale jakiej?” – pyta bohater. „Takiej jakiej nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić!” – odpowiada Anioł.
Sądzę, że „Moria” udała się artystom. Ukazali znaną biblijną historię w sposób trudny do wyobrażenia czy opisania, która okazała się niezwykle ciekawą.
Zdjęcia użyte w tekście pochodzą ze strony internetowej Teatru ITP, jak w linkach poniżej.
[1] http://itp.kul.lublin.pl/1984.html [07.05.2015]
[2] http://itp.kul.lublin.pl/moria,art_55529.html [07.05.2015]
[3] http://itp.kul.lublin.pl/moria,art_55529.html [07.05.2015]
[4] http://itp.kul.lublin.pl/moria,art_55529.html [07.05.2015]