Blog Księdza Piotra

Na kanwie moich ostatnich spotkań z Parafianami postanowiłem napisać mini poradnik. Być może w Twojej Parafii czas kolędy dobiega bądź dobiegł końca, ale może za rok moje wskazówki będą Ci pomocne.

Uchyl furtkę, otwórz drzwi

Być może w blokach jest to trudne, bo ktoś mógłby zwinąć coś z przedpokoju… Ale jeśli mieszkasz w domu wolnostojącym i nie masz kochanego psa, który mógłby czmychnąć przez otwartą furkę – zostaw ją uchyloną dla przychodzącego księdza. To miły gest świadczący o świadomości kolędy, woli i chęci zaproszenia. Przykre jest wykrzykiwanie do domofonu, że oto nadchodzę. Miłym zwyczajem jest zostawianie czegoś pod drzwiami na klatce czy zapałki we włącznikach. To tylko jeden dzień w roku. Rewolucji ze względów religijnych nikt nie czyni.

Schowaj Pana Psa, Pana Kota, Panią Kicię

Kochane zwierzaczki, które oswoiłeś wcale nie są małe, niegroźne, nie gryzą, nie liżą i są kochane przez Twoich gości! Ksiądz przychodzi do ludzi. Gdybym chciał odwiedzić zwierzęta wybrałbym się do zoo. Nie tłumacz, że to „członek rodziny”. Nie mów, że nie gryzie. Ty o tym wiesz – a Twój pies wie? Wiesz, że pies ma mocniejszy zmysł węchu niż jakiekolwiek zwierzę? Gdyby w wielu mieszkaniach na kolędzie ocierały się o mnie zwierzaki moja sutanna stała by się z czasem targowiskiem zapachów, które któryś tam z kolei czworonóg mógłby nie zdzierżyć. I potraktować moją nogę jak smaczny kąsek. Dziękuję. Obrazków ani błogosławieństwa nie daję psom, kotom, chomikom, żółwiom itp. No chyba, że potrafią odmówić pacierz. Kocham zwierzaki, ale nie w tym czasie i okolicznościach. Zresztą – taki piesek staje się często tematem zastępczym podczas kolędy.

Ubierz się odświętnie

Błagam…Nie przyjmuj księdza w ciapach, dresie, bermudach, koszulki ojca rodziny czy rozciągniętej bluzie. Nie rozumiem i nie ogarniam tych ludzi, którzy tak wyglądają podczas wizyty. Rozumiem, że kolegę z pracy, sąsiada, dobrego przyjaciela możesz przyjąć „na luzaka”. Podobno pierwsze 20 sekund spotkania z drugim człowiekiem decyduje o tym jak będziemy go postrzegać. Czy to tak trudno założyć garnitur, marynarkę, spódnicę, żakiet, ładne spodnie (nawet jeansy)? Brak odświętnego stroju świadczy o lekceważeniu osoby gościa albo zapomnieniu, że wizyta ma mieć miejsce – wszak trudno się przebrać, gdy dobrodziej przychodzi „z zaskoczenia”… Jak komandos… 🙂

Sprzątnij dom, mieszkanie, pokój

Nie ma nic bardziej żenującego niż widok porozrzucanych gazet, zabawek, ubrań, bielizny. Rozumiem, że styl dbania o mieszkanie może być różny. Ale to tylko raz w roku. Sprzątnij. Pozamiataj. Dobra okazja. Nawet nie tylko ze względu na kolędę.

Wyłącz komputer, telewizor, radio

Mam czasem wrażenie, że te media są włączone, ale nie po to by je oglądać czy słuchać, ale stanowią swoiste „tło” życia rodziny. Trudno w takiej atmosferze szumu się modlić. Poszukiwanie w panice pilota czy wyrywanie kabli z kontaktów – to epickie widoki. Ciekawiej robi się, gdy rodzina z księdzem musi czekać na wyrostka, który „jeszcze chwilka” a zmieni status na FB.

Przygotuj zestaw kolędowy

Zwykle podobne: biały obrus, krzyżyk, dwie świece, woda święcona, kropidło mniejszego czy większego kalibru, czasem opłatek, rzadziej Biblia czy modlitewnik. Obowiązkowo zapalona choinka, która czeka z rozebraniem aż do wizyty. To miłe i tak bardzo tradycyjne. Problemy zaczynają się, gdy nieopatrzone świece nie chcą się zapalić czy woda nie jest poświęcona. Warto uprzedzić o tym księdza, który ją pobłogosławi. Nie ma co lać kranówy i drżeć czy ksiądz zapyta o nią. Kropidła – oddzielny temat. Ja osobiście nie preferuję do tej zaszczytnej funkcji palm wielkanocnych. Sypie się z tego na dywan i zupełnie nie trzyma się woda.

 Módl się

To naprawdę nie takie trudne otworzyć usta i wypowiedzieć GŁOŚNO tych kilka słów modlitwy. Nie wiem na czym polega ten problem. Ufam, że nie z tego powodu, iż ludzie nie znają „Ojcze nasz” czy „Zdrowaś Maryjo”. Byłby gigantyczny facepalm… Możesz też poprosić księdza o modlitwę w konkretnej intencji. Czasem na kolędzie proszę ojca rodziny, aby rozpoczął. Bądźcie na to tatusie gotowi! 🙂

Jak się Wam żyje? A żyje się żyje – prowadź wartościową rozmowę

Od zawsze na kolędzie zastanawiam się jak to jest: to gość ma zabawiać gospodarzy rozmową czy odwrotnie? Męczące jest to ciągnięcie za język. Pomijam, że może zostać ksiądz posądzony, że się wypytuje, że ciekawy itp. Ulubiony dialog student – ksiądz: -Jak studia? -Dobrze. -Gdzie studiujesz? -Na uniwersytecie. -Coś ciekawego? -No w sumie tak. -Zdradzisz co? -W sumie no to mogę. -Więc? (…)

Ostatnio zadaję jedno pytanie: O czym by Państwo chcieli porozmawiać ze mną? Czasem też dodaję pytania pomocnicze: Jak wygląda Wasze uczestnictwo we Wspólnocie Parafii? Jak relacja z Jezusem? Czytanie Biblii? Wywołuje to totalne zakłopotanie i konsternację. Nie rozumiem tego… Czy wizyta księdza nie jest okazją do zadania pytań? Podzielenia się refleksjami związanymi z Parafią, swoją wiarą, problemami. Nie sądzę, że może usprawiedliwiać to, że ksiądz się spieszy więc nie ma co zaczynać. Wiele pytań można rozwiązać w jednej chwili, inne wymagają dłuższej rozmowy. Warto. Ksiądz zawsze może zapisać sobie na kartce dany problem i skontaktować się w przyszłości.

Koperta nie jest najważniejsza

Last but not least. Błagam – nie kładź pieniędzy obok krzyża na stoliku. Chyba, że chcesz złapać księdza wpatrującego się w niego na tym, że chciwie spogląda na wypchaną mamoną białą kopertkę. Mam wrażenie, że wielu właśnie do tego sprowadza wizytę duszpasterską. Przychodzi taki, aby zebrać haracz. Byle dał nam na rok święty spokój – a 10-20 zł to niewielka cena + chwila mniej czy bardziej krępującej rozmowy. Odfajkowane. Zapłacone. (Choć na dobrą sprawę – uczciwie rzecz stawiając – kilka złoty rocznie płacą sumarycznie księża z parafii jako podatek dla państwa i swojej kurii od każdego zameldowanego na terenie parafii. I państwo nie interesuje czy jest to ateista, agnostyk, jehowita, innowierca czy antyklerykał. Czy przyjmuje po kolędzie i czy rzuca na tacę.)

Zdarzyło mi się wiele razy nie wziąć koperty gdy ją podawali. Powód? Bieda aż piszczy. Wielodzietność. Czy staruszka, której ledwo starcza na leki. Czasem biegną za mną mówiąc, że „zapomniał ksiądz koperty”. Ja mówię wtedy – „nie zapomniałem, nikt mi jej nie podał, więc sam nie zamierzałem brać”. W wielu diecezjach księża nie zbierają po domach funduszy (które wszak są dodatkową, 13 pensją dla księdza + wspierają parafialne inicjatywy i inwestycje). Wierni przynoszą je do kancelarii czy rzucają na tacę. Da się? Da.

Coś jeszcze?

A może Ty masz jakiś ciekawy pomysł czy sugestię do tego poradnika? Pomysł na lepszą kolędę? A może sam przeżyłeś dobrą i wyjątkową wizytę księdza. Taką, która Cię umocniła? Podziel się w komentarzu. Ufam, że ten artykuł będzie poszerzany o nowe pomysły.