W sieci zaroiło się od poradników i antyporadników związanych z wizytą duszpasterską. Nie wszystkie są pisane przez duchownych, z ich perspektywy. Zapraszam do przeczytania kilku dobrych pomysłów na to, aby kolęda, nie była wizytacją, a stała się okazją do ciekawego spotkania z duszpasterzem.
EDIT: Na kanwie tego wpisu i innych z bloga Pani Agnieszka z Dziennika Wschodniego zrobiła ze mną wywiad – też polecam na potem: https://www.dziennikwschodni.pl/magazyn/jak-dobrze-przezyc-kolede-najsmutniejsze-sa-chwile-przed-zamknietymi-drzwiami,n,1000234477.html
EDIT: W następnym wpisie na blogu będą…rady dla duszpasterzy jak dobrze przeżyć kolędę 🙂 Oj, będzie się działo!
1. Dowiedz się KIEDY kapłan do Ciebie zamierza przyjść
W dobie internetu zazwyczaj każda parafia ma swoją stronę www. A jeśli nie ma, to proboszcz wywiesza program kolędy na gazetce czy daje wiernym np. wraz z opłatkiem. W mojej parafii dodatkowe info wywieszane jest na klatkach schodowych. Gorączkowe poszukiwanie kropidła, gdy już zaprosiliśmy kapłana i tłumaczenie, że nie wiedzieliśmy może świadczyć o totalnej ignorancji. Tak. Księża zwykle chodzą od 27/28 grudnia aż do końca stycznia. Co roku. Świetną robotę zrobił redaktor pewnej gazety regionalnej. Zebrał informację o czasie kolędy niemal wszystkich parafii w Lublinie! Dzięki Ci dobry człowieku! Zobacz – kliknij!
2. BĄDŹ w czasie kolędy w domu i nie spodziewaj się, że ksiądz przyjdzie do Ciebie z dokładnością co do minuty
Spotkałem się z takim zdziwieniem, że skoro na planie jest od godziny 16:00 to ksiądz powinien być o czwartej u mnie. Niestety. Tak to nie działa. Blok z czterema klatkami. W pierwszej będę o 16:00, w ostatniej o 19:00. – „Tyle na księdza czekałam!” – „Tak w zasadzie to cały rok.:) Tych kilka godzin więcej może nie zrobi różnicy”. Może się też zdarzyć, że wizyta będzie bardzo późno (21-22:00). Nie bójmy się umówić na inny czas, jeśli np. dzieci już śpią czy mamy rano do pracy. Wywieszona kartka z przeproszeniem nie będzie wcale faux pas. Co więcej – można zaryzykować „ukradzenie” wielebnego i transfer do swego królestwa na 10 pietrze: „Oj ksiądz zacznie dziś od góry, bo mamy nagły wyjazd/małe dzieci/idziemy do pracy.” 🙂
3. UBIERZ się odświętnie jeśli uważasz, że kolęda to ważne spotkanie
To prosta zasada. Nie wynikająca nawet z tego czy ktoś wierzy w Boga czy nie. Przyjmowanie gościa, który nie jest członkiem naszej rodziny, w dresach, roboczej koszuli, piżamie czy szlafroku jest….słabe. Otwieranie drzwi w bieliźnie też. Serio. Miałem tak raz czy dwa. Odświętny strój przypomina o tym, że dla nas i księdza to ważny czas.
4. Zaproponuj MIEJSCE do modlitwy i wskaż krzesło na którym ksiądz siądzie
Opasłe tomy komentarzy o krzyżyku, świeczkach i kropidle co roku przewalają się przez internet. Kup sobie wreszcie ten zestawik „Mała kolęda” i przestań żebrać o niego sąsiadów. A jak nie masz/zapomniałeś gdzie jest/był remont to połóż na stole jakikolwiek znak Twojej wiary w Boga. „Woda święcona” = najczęściej nieświęcona woda nalana z kranu.. Powiedz, że nie masz pobłogosławionej – to nie grzech czy hańba. Ksiądz się pomodli nad wodą i pokropi jak trzeba. Miałem kiedyś taką akcję z talerzykiem z woda, która…wyparowała. Tak długo na mnie czekali 🙂
5. ZAPROŚ wszystkich domowników
Najbardziej smutne wizyty miałem w domach, gdzie gospodarz wręcz zaciągał resztę domowników na spotkanie. Czy to wynika z zaskoczenia? Z niewiary pozostałych? Nie wiem, nie rozumiem. Dla kapłana to niewerbalny znak, że nie jest mile widziany w domu. Że jest jakiś podział. Ale po co robić taką szopkę? Na szczęście miałem kilka takich spotkań, gdzie nawet niepraktykujący czy innego wyznania przyłączali się do kolędowego spotkania.
6. Zaproponują INTENCJĘ wspólnej modlitwy
Najważniejszy punkt wizyty. I naprawdę, jeśli coś leży na sercu to warto wypowiedzieć, poprosić kapłana i domowników o modlitwę. To dowód tego, że wierzymy w moc tego spotkania i kapłańskiego błogosławieństwa. Jeśli czujemy, że miejsce naszej pracy/pokój potrzebuje dodatkowego omodlenia, zaprowadźmy tam księdza. Zawsze można się wtedy pochwalić swoją kolekcją płyt itp. i przełamać pierwsze lody.
7. Rozmawiaj, rozmawiaj i jeszcze raz – ROZMAWIAJ!
To nie gość powinien zabawiać gospodarza rozmową, ale odwrotnie. Często wierni narzekają, że ksiądz był tak krótko. Ja krótko jestem wtedy, gdy zupełnie nie ma klimatu, a rozmowa się nie klei. A raczej jest oczekiwanie na koniec spotkania, wobec którego gospodarze nie mają większych oczekiwań. O czym rozmawiać z księdzem? Otóż – tutaj okazuje się czy ktoś żyje życiem parafii czy nie. Tematów ściśle kościelnych jest cała masa. Ostatecznie można pobiadolić razem z księdzem na temat ogrzewania czy poziomu śpiewów. Tematy polityczne? Oj nie…
8. Jak za mało czasu na rozmowę – UMÓW się na inny czas
Wizyta duszpasterska się kończy – inni czekają. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś z kumatym księdzem umówił się na dokończenie rozmowy. Wymień się mailem/fb/telefonem. Ze swojego doświadczenia wiem, że warto takie relacje podtrzymywać. Z mojej pierwszej parafii po wielu latach dostaję wiadomości wspominające te kolędowe i późniejsze spotkania. A czysto pragmatycznie – mamy „swojego” księdza w kancelarii czy zakrystii. Networking jest zawsze w modzie 🙂
9. MÓDL SIĘ za księży odwiedzających wiernych
Wierzysz czy nie – to ciężki czas. I nie chodzi o trud fizyczny. W niemal każdym mieszkaniu wierni oczekują, że ksiądz będzie w dobrym humorze, kontaktowy, wypoczęty. I zwykle tak jest. Ale wierzę, że siła do tego nie pochodzi od księdza. Przy ok. 1000 rodzin odwiedzonych rocznie może się mocno zaplątać w głowie.